Café Szafé istnieje od 2002 roku. Mieści się w Krakowie na rogu ulic Małej i Felicjanek.
Schowany w tym urokliwym, autentycznym zakątku starego centrum lokal codziennie ma przyjemność gościć zarówno stałych, jak i nowych (którzy często zamieniają się potem w stałych) klientów. Jakiś czas temu załoga wpadła na pomysł regularnego dokumentowania życia klubu i jego najbliższego otoczenia jako integralnej, lokalnej całości. W ten sposób narodziła się idea "Dziennika na rogu".
Dziennik na rogu / 07.07, 15.00:
Szafa świeci pustkami, z głośników przez drżące od upału powietrze przebija się Sonic Youth. Mógłbym wszystkich teraz zapraszać do Szafy i polecać im różne sposoby na zwalczanie tej nieznośnej pogody. Sam wybrałbym gin ze spritem albo tonikiem i kruszonym lodem, ale w związku z tymi pustkami nadrabiam zaległości związane z studiowaniem mojej domowej biblioteczki, więc póki co nie przychodźcie do Szafy, ale wpadnijcie wieczorem i uprzyjemnijcie mi pracę dobrą imprezą.
Dziennik na rogu / 03.07, 15.00:
No i mamy pierwszą ofiarę upałów w lokalu. To pan, który zamiast kawy posłodził sobie wodę.
Cóż, to zawsze lepiej niż spaść ze skały do Zakrzówka i zostać bohaterem kolejnego dydaktyczno-odstraszającego artykułu na "Wyborczej", albo nadziać się na straż miejską, próbując się na Zakrzówek w ogóle przedostać. Miasto uznało, że w lecie do kąpania wystarczą nam wanny i trudno z tym dyskutować. Zdesperowani podłatają mandatami budżet, to będzie na spłacanie długów i kolejne patrole.
Szafy póki co nie zabronili. Leją tu soki w półlitrowym kuflu z lodem. Utonąć można. I zapomnieć na moment, że gorąc sakramencki, Cecylia pluska się w Wiśle, a zwykły śmiertelnik wodę znajdzie tylko w kranie.
Cóż, to zawsze lepiej niż spaść ze skały do Zakrzówka i zostać bohaterem kolejnego dydaktyczno-odstraszającego artykułu na "Wyborczej", albo nadziać się na straż miejską, próbując się na Zakrzówek w ogóle przedostać. Miasto uznało, że w lecie do kąpania wystarczą nam wanny i trudno z tym dyskutować. Zdesperowani podłatają mandatami budżet, to będzie na spłacanie długów i kolejne patrole.
Szafy póki co nie zabronili. Leją tu soki w półlitrowym kuflu z lodem. Utonąć można. I zapomnieć na moment, że gorąc sakramencki, Cecylia pluska się w Wiśle, a zwykły śmiertelnik wodę znajdzie tylko w kranie.
Dziennik na rogu / 30.06, 15.00:
Upał sprawia, że można umrzeć na słońcu, a i tak Szafa świeci pustkami.
Czy nikt nie ma ochoty w sobotnie popołudnie posłuchać spokojnej
muzyki, z książką w ręku i przy kawie, albo przy lemoniadzie, która w
sumie jak nic innego jest na miejscu przy tej pogodzie?
Umieram tu z
nudy, choć przez chwilę było ciekawie, choć może nie wszystkich
interesują zagadnienia dotyczące technologii zapisu danych na różnych
nośnikach. Ja potraktowałem to jako ciekawostkę i jak to czasem bywa
może się mi ta wiedza przyda albo tylko straciłem czas, którego mam
tutaj pod dostatkiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)