Ależ jest cudownie, jak w tym kraju słońce wyjdzie. Człowiek taki wyposzczony, to i cieszy się pięciokroć więcej. Czuje jakby sam na ten zaszczyt zasłużył, swoimi zgrabiałymi od zimna członkami, swoim mokrym tyłkiem, błotem na rowerze i na butach, swoim zawilgoconym, spotworniałym i zdziwaczałym od niepogody umysłem. Wszystko przebaczy. Obcemu nie pytając rękę poda. Do parkomatu stówę rozmieni. Zrobi latte z dziesięcioma syropami. Rzewną piosenkę na życzenie zagra. Aż mi się zdało, że to dla mnie jednego tak wszystko rozjaśniało. Wspaniała chwila.
PS. Niestety trwała pięć minut :)
PS. Niestety trwała pięć minut :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz