Wychodzę na pole, bo siedzieć już tak dalej nie mogę. Wychodzę, bo zdaje
mi się, że słyszę grad - nie ma fajek, więc z byle powodu na ten ziąb
nie wyjdę.
No więc wychodzę, patrzę, a tu gzymsy na 15stce kują!
Co to będzie - rozbiórka? A potem? Hotel? Bank? A może hotel i bank?
Przesadzam, to pewnie jeszcze nie ten moment, ale pewne jest, że
piętnastkowe towarzystwo z Ulicy Sezamkowej kończy się. Przenosi (mówiąc
delikatniej). Słynna na całym skrzyżowaniu kamienica komunalna, do
której miasto dokwaterowywało w latach 80. więźniów po odsiedzeniu
wyroków - po prostu kończy się! Dwa pokolenia patologii idą pod buldożer
nowych porządków. Żadnych narkofestiwali pod bramą, żadnych hitów
ubiegłej niedzieli puszczanych z poloneza, nikt już nie rąbnie papieru z
kibla, nikt nie zamknie dla zabawy w knajpie jak składasz okiennice,
nikt nie pobłogosławi "szacuneczkiem". I jakoś zwyczajnie nudno się
zrobi. Co myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz